Po co komu rodzina?
Ostatnie określenie jakiego można użyć w kontekście mojego macierzyństwa jest przymiotnik "opiekuńcza".
Lubię moje dzieci, cenię, kocham, nawet podziwiam, ale marzę o tym, by wyprowadziły się z domu.
Jestem szczęśliwa, kiedy idą na imprezę z której wracają nad ranem.
Czuję się bosko, gdy wyjeżdżają na wakacje.
Coraz mniej rozumiem ideę rodziny.
To znaczy, rozumiem że miała sens, kiedy trzeba było walczyć o ogień.
Ale teraz?
Współcześnie dzieci mieszkają z rodzicami zdecydowanie zbyt długo.
I to moje silne przekonanie nie ma nic wspólnego z syfem, jaki zostawili w kuchni realizując swoje pasje kucharskie.
Ani z moim PMS-em.
Lubię moje dzieci, cenię, kocham, nawet podziwiam, ale marzę o tym, by wyprowadziły się z domu.
Jestem szczęśliwa, kiedy idą na imprezę z której wracają nad ranem.
Czuję się bosko, gdy wyjeżdżają na wakacje.
Coraz mniej rozumiem ideę rodziny.
To znaczy, rozumiem że miała sens, kiedy trzeba było walczyć o ogień.
Ale teraz?
Współcześnie dzieci mieszkają z rodzicami zdecydowanie zbyt długo.
I to moje silne przekonanie nie ma nic wspólnego z syfem, jaki zostawili w kuchni realizując swoje pasje kucharskie.
Ani z moim PMS-em.
Może to taki etap? W sensie, jakbyś nie miała, nie przeszłabyś do siebie dzisiejszej. Teraz masz etap "odchowałam, niech rozwijają skrzydła"; to chyba całkiem normalne.
OdpowiedzUsuńTrochę zazdr.
Dla jednych normalne, dla drugich mniej. Mam takie koleżanki, które mieszkają z dziećmi po studiach i wcale nie dlatego, że muszą.
UsuńRaczej chcą.
Chyba bym sobie w łeb strzeliła.
mamy podobne podejście do dzieci. które się podobnie uwypukla w sprzyjających warunkach ;)))
OdpowiedzUsuńmyśle, ze jak ma się swoje zycie ciekawe to w sposób naturalny chce się aby i dzieci miały swoje. co to za radość z matka do usrania mieszkac? :) (z całym szacunkiem dla mojej ;))) co jeszcze wiatr dymu z rury wydechowej nie rozwial jak się wyoprowadzilam a ona już przerabiala mój pokój na swoją sypialenke ;)))
Ja mam już plany przerobienia pokoju starszego na gabinet:)
UsuńKonkretne plany:)
Jezu jak ja Ciebie rozumiem. Nie powinnam się wypowiadać w ogóle bo Młoda mieszka juz poza domem wpada na weekendy i wakacje. Mąż pracuje poza domem więc NARESZCIE mam czas dla siebie. Tylko i wyłącznie(poza praca oczywiście)i teraz tez coraz mniej rozumiem ideę rodziny. I żeby nie było kocham w całości moją rodzinę i kocham ten czas, który nastał dla mnie:)
OdpowiedzUsuńKocham moją rodzinę, nawet bardzo,
UsuńALe nie muszę moich dzieci widywać codziennie.
NAwet lubię z nimi rozmawiać, spędzać czas etc.
JA myślę, że to biologiczne. W pewnym momencie zwierzęta wypieprzają zwierzaki z gniazda.
Bo się robi mało miejsca - ja tak mam.
Tez czekam na wyprowadzkę Młodego. Szczególnie, że od pół roku jest u mnie bez dnia przerwy na wizytę u OMD
OdpowiedzUsuńO współczuję.
UsuńMoże pomóż im się pogodzić:) Bo zwariujesz:)
Pogodzili się. Niestety z nieznanych mi powodów dziecko uznało, że woli być na stałe u mnie. Złośliwy bachor
UsuńPodłość ludzka nie zna granic. Musisz natychmiast coś z tym zrobić. Bo jak się za dobrze poczuje to zechce zostać na studia w rodzinnym mieście:)
UsuńRozumiem, chociaż to nie jest tak, że nie mogę się doczekać kiedy się Lolka wyprowadzi. Rozumiem, bo etap "opiekuńcza" zakończyłam wraz z małżeństwem.
OdpowiedzUsuńOpiekuńczoność jest stanowcza przereklamowana:)
UsuńJak się moja w tamtym roku wyprowadziła/studia/to na początku było mi dziwnie..a teraz jesooooo jak mi dobrze :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę z całych sił:)
UsuńKudłaty ma 3,5 roku a ja już marzę, żeby pojechał na studia do Paryża.
OdpowiedzUsuńW sumie to smutne, że nawet w tej dziedzinie nie jestem wyjątkowa ;)