o tym dlaczego boję się własnego bloga

Naprawdę nie wiem jak zacząć. Kilka osób mnie zaczepiało ostatnio w związku z moim blogiem - to pomyślałam czemu nie...
Jest społeczne zapotrzebowanie - a ja przecież jestem empatyczna:)
Ja niestety jestem tchórzem - jak coś zawalam, albo nie potrafię podjąć decyzji - to zamykam oczy i udaję, że tego nie ma.
I jeszcze brzuch mnie boli.
Noaleilemożna?
Ostatnie miesiące spędziłam na pracy, czytaniu kryminałów i nieudanych, ale nieustannych próbach rozwoju duchowego :DD
Refleksje mam takie w związku z tym, że im bardziej się starasz tym bardziej dupa.
I że zdarza się, kiedy tego nie oczekujesz, że dostajesz od życia dar.
No ja wiem, że lecę Cohello i w dodatku bardzo gmatwam, ale takie właśnie mam ostatnio doświadczenia.
Najpierw BARDZO starałam się rozwiązać pewien problem, ale było jak u Kubusia Puchatka.
Im bardziej zaglądałam do jamki, tym bardziej tam Prosiaczka nie było.
A jak już naprawdę się zmęczyłam i odpuściłam - rozwiązanie przyszło samo.
Oczywiście natychmiast zaczęłam się starać znowu i teraz jestem znowu w zawieszeniu.
Więc pytam, kto wie jak wrócić do stanu pełnej rezygnacji i spokoju?


Komentarze

  1. Pru- nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, ale kocham to, ze wrocilas :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. J. Dzięki:) Też się cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Czyli jednak żyjesz.
    No i dobrze ;)

    A jakie to próby rozwoju duchowego zabierają blogerce pół roku?
    Bom ciekawa immanentnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Inwentaryzacja - usiłowałam nie wkurwiać się na rzeczywistość:) Ze zmiennym skutkiem:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj dziefczyno:)wróciłaś:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty