pocztóweczki:)
Nie było mnie, bo jeździłam po Alzacji.
Mnie do zwiedzania trzeba zmuszać, bo podróże według mnie polegają na siedzeniu w knajpie, próbowaniu miejscowych potraw i alkoholi oraz obserwowaniu ludzi.
Teraz zostałam zmuszona i wiecie co było fajnie.
Co prawda nie było czasu na to, żeby pójść do supermarketu i kupić ocet winny z cydru ( niezbędny do życia produkt), ale i tak było nieźle.
Te miasteczka są tak malownicze, że w pewnym momencie człowiek tęskni za odrobiną brzydoty.
Alzatczycy dość starannie kultywują własną odrębność. Alzacja kilka razy przechodziła z rąk do rąk. Była francuska, potem niemiecka, potem znowu francuska. Ale przewodnicy nie używają takich słów jak: wróciliśmy, zmuszono nas etc. Konstatują fakt, ale nie ma tam tych emocji związanych z zaborami.
Wina są super, ale kuchnia powiedzmy sobie to szczerze dość ciężka i raczej niemiecka.
I niech Was ręka boska broni, przed próbowaniem choucroute. Bo to nic innego jak gotowana kapusta kiszona i boczek.
Ale już rożne kisze i tarty są super.
Są takie wsie garncarskie, naprawdę niesamowite.
Te wsie są naprawdę niezwykłe, kolorowe domeczki z muru pruskiego, których rytmu nie zaburza nic współczesnego.
Mnie do zwiedzania trzeba zmuszać, bo podróże według mnie polegają na siedzeniu w knajpie, próbowaniu miejscowych potraw i alkoholi oraz obserwowaniu ludzi.
Teraz zostałam zmuszona i wiecie co było fajnie.
Co prawda nie było czasu na to, żeby pójść do supermarketu i kupić ocet winny z cydru ( niezbędny do życia produkt), ale i tak było nieźle.
Te miasteczka są tak malownicze, że w pewnym momencie człowiek tęskni za odrobiną brzydoty.
Alzatczycy dość starannie kultywują własną odrębność. Alzacja kilka razy przechodziła z rąk do rąk. Była francuska, potem niemiecka, potem znowu francuska. Ale przewodnicy nie używają takich słów jak: wróciliśmy, zmuszono nas etc. Konstatują fakt, ale nie ma tam tych emocji związanych z zaborami.
Wina są super, ale kuchnia powiedzmy sobie to szczerze dość ciężka i raczej niemiecka.
I niech Was ręka boska broni, przed próbowaniem choucroute. Bo to nic innego jak gotowana kapusta kiszona i boczek.
Ale już rożne kisze i tarty są super.
Są takie wsie garncarskie, naprawdę niesamowite.
Te wsie są naprawdę niezwykłe, kolorowe domeczki z muru pruskiego, których rytmu nie zaburza nic współczesnego.
Zazdrościłabym ci bardziej, gdybyś jednak siedziała na dupie w jakiejś knajpie, piła miejscowe trunki i obserwowała ludzi.
OdpowiedzUsuńDziękować:) Ja tu z całych sił racjonalizuję, a Ty mi przekłuwasz balonik:P
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz "przekłuwasz". Przecież mówię, że zazdroszczę. I zdjęcia ładne.
OdpowiedzUsuń:) Zdjęć to ja akurat wcale nie umiem robić:)
Usuńfajnie, też bym się powłóczyła:-) zachęcająca ta Alzacja a jak ceny hoteli?
OdpowiedzUsuńA wiesz jak zwykle. Ja tam byłam służbowo, więc się specjalnie nie martwiłam.
UsuńAle odkryłam dwie świetne miejscówki
na przykład apartament za 50 euro
a najlepsze są hotele przy probostwach:)
Ale wiesz, musisz umieć się przeżegnać:)
Ja sie przeżegnam, oni mnie odżegnają i wszyscy będziemy zadowoleni;-) ale dzięki za wskazówki!
OdpowiedzUsuńspoko wyślę Ci adresy, ale na wszelki wypadek naucz się śpiewać psalmy:P
OdpowiedzUsuń