Rusinek na długi weekend
Żywo się interesuję sprawą Rusinka, może dlatego, że mam alergię na bufonów, przekonanych, że mają prawo poczuć innych.
W każdym razie wolę diserkę w necie na ten temat, niż na temat komisji Macierewicza i cieszy mnie myśl, że kwestie lingwistyczne wywołują tak żywe reakcje.
Przyznaję się od razu, że zostałam członkiem grupy na Facebooku Witam Szanownego Pana Michała Rusinka, a także podpadłam jednej lingwistce określając temat duperelnym.
I na szczęście Szanowny Pan Rusinek nie pozwala tematowi zginąć, albowiem postanowił bronić swej tezy i popełnił tekst.
Tekst Rusina w zamyśle będący ciętą ripostą
Gdyby komuś nie chciało się klikać to przekleję dwa fragmenty:
I to jest ten moment, kiedy przestałam czytać ten tekst i pewnie wielu innych.
Pisanie o komunikacji w social media i płynny przeskok do V w p.n.e. nie jest oczywiście karalne, ale świadczy, że Szanowny Pan Rusinek nie zamierza się nagiąć do zwyczajów panujących w necie.
Niestety tak składa, że o znaczeniu komunikatu decyduje odbiorca, nie nadawca. Rusinek kompletnie olewa zwyczaje panujące w sieci, a dla mnie to brak szacunku dla odbiorcy.
A brak szacunku dla interlokutora oznacza w istocie, że rzekome dobre maniery to tylko pozłotka i tombak.
A nikt tak dobrze jak internauci nie wyczuwa fałszu i bufonady i pewnie stąd kłopoty Rusinka.
W każdym razie wolę diserkę w necie na ten temat, niż na temat komisji Macierewicza i cieszy mnie myśl, że kwestie lingwistyczne wywołują tak żywe reakcje.
Przyznaję się od razu, że zostałam członkiem grupy na Facebooku Witam Szanownego Pana Michała Rusinka, a także podpadłam jednej lingwistce określając temat duperelnym.
I na szczęście Szanowny Pan Rusinek nie pozwala tematowi zginąć, albowiem postanowił bronić swej tezy i popełnił tekst.
Tekst Rusina w zamyśle będący ciętą ripostą
Gdyby komuś nie chciało się klikać to przekleję dwa fragmenty:
Jeżeli myślicie, że esemesując, blogując, ćwierkając na Twitterze czy aktualizując statusy na Facebooku, współtworzycie nową formę komunikacji - jesteście w błędzie
Pisze Rusinek, a kilka zdań później.
Kiedy na Sycylii upadły rządy tyranów V w p.n.e., ludzie musieli przekonać sądy, że to właśnie im należy się ziemia, którą do tej pory uprawiali. Więcej... tuI to jest ten moment, kiedy przestałam czytać ten tekst i pewnie wielu innych.
Pisanie o komunikacji w social media i płynny przeskok do V w p.n.e. nie jest oczywiście karalne, ale świadczy, że Szanowny Pan Rusinek nie zamierza się nagiąć do zwyczajów panujących w necie.
Niestety tak składa, że o znaczeniu komunikatu decyduje odbiorca, nie nadawca. Rusinek kompletnie olewa zwyczaje panujące w sieci, a dla mnie to brak szacunku dla odbiorcy.
A brak szacunku dla interlokutora oznacza w istocie, że rzekome dobre maniery to tylko pozłotka i tombak.
A nikt tak dobrze jak internauci nie wyczuwa fałszu i bufonady i pewnie stąd kłopoty Rusinka.
Szanowna Pani Pru, kocham Panią!
OdpowiedzUsuńPan Rusinek w tej kwestii oderwał się od rzeczywistości. Oczywiście, że tworzymy nową formę komunikacji, czy to się Szanownemu Panu podoba czy nie.
Z wyrazami szacunku
odwodnik
:) Lubię jak mnie kochają. Tworzymy, tworzymy nową formę komunikacji, nie rozumiem jak można tego nie zauważyć
UsuńA ja kompletnie nie wiem o co chodzi, w czym tkwi spór, o co dyskusje i co tak wywołuje kontrowersje..zaraz zerknę ale coś czuję,że po trzech zdaniach padnę, nie przepadam za dyskusjami na necie. I tak nikt nikogo nie słucha a każdy sie wypruwa;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRusinek oznajmił, że nie będzie odpowiadać na listy zaczynające się od słowa „witam”. Napisał bowiem: „Uważam, że używanie tego słowa jest zasadne tylko w jednej sytuacji. Tak może do nas powiedzieć gospodarz lub gospodyni, kiedy do niego/niej przychodzimy. Jest wtedy powitaniem, a nie przywitaniem. Gospodarze witają mnie w swojej przestrzeni, więc powiedzenie "witam" jest jak najbardziej na miejscu. Kiedy studenci piszą do mniej mejle, które zaczynają się od "witam", to jak mam to odebrać? Że internet jest ich przestrzenią, że są jego gospodarzami?”
Usuńi zaczęła się burzA
a ja lubię Rusinka.
OdpowiedzUsuńchociaż, zaznaczam, na razie nie wiem o co chodzi w tym konflikcie.
Nie lubię już Rusinka, uważam, że po śmierci Szymborskiej mu odbiło, uprawia koszmarny nekrolans, wypowiada się w autorytarnym tonie na tematy na których nie zna.
UsuńUwielbiam Szymborską i trochę mi przykro jak na to patrzę
A kto mówi, że nie lubi Rusinka? Chodzi o to, że puścił się poręczy.
UsuńNo ja nie lubię Rusinka - przyznałam się
UsuńPoproś o pokutę i rozgrzeszenie teraz:).
UsuńA tak poważnie, to przecież nie chodzi o lubienie Rusinka. Ci lubiani mogą popisać się durną wypowiedzią, a tym nielubianym trafiają się ziarna mądrości.
Na blogach to doskonale widać.
Na obecnych studiach dostaliśmy wytyczne, żeby nigdy do profesorstwa "WITAM" w mailach nie pisać. Co ciekawe - profesorstwo własnie w ten sposób zwraca się do nas "Witam, droga grupo" :)))))
OdpowiedzUsuńCo wolno wojewodzie to nie Tobie Pieprzu:))
UsuńA profesorstwo powiedziało, co pisać zamiast WITAM??
Przez tę akcję z Rusinkiem nabawiłam się nerwicy. Do tej pory w służbowych mailach "witam" było na porządku dziennym. Teraz zawieszam się nad pierwszym słowem i choć w końcu piszę to "witam" to z jakimś takim nerwowym wzdrygnięciem jednak.
OdpowiedzUsuńNie lubię Rusinka:)
Dzięki:)))) Dzięki. Mam tak samo, ale myślałam, że jestem sama we wszechświecie:)
UsuńAle nie piszę Witam, piszę dzień dobry
Nigdy nie piszę Witam.
UsuńZawsze Dzień dobry!
Piątka!
Piąteczka:))
UsuńZ tym witam ja też się zawieszam. Ale bardziej przez Miodka niż Rusinka. I przez kogoś kto kiedyś chlapnął, że witam wymusza żegnam. YHY.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam wrażenie, że ciśnienie pikuje?
Pikuje. Mam wrażenie, że ważę tonę i zamiast powietrza jest gęsta maź, przez którą się przedzieram
Usuń